Na rok i 10 miesięcy skazał w piątek Grażynę F. Sąd w Nowym Tomyślu. Kobieta była oskarżona o nieudzielenie pomocy swojemu pracownikowi i nieumyślne spowodowanie śmierci. To jednak tylko część wyroku. Ponadto sąd postanowił zakazać oskarżonej zajmowania stanowisk kierowniczych przez 8 lat oraz zakazać przez 8 lat prowadzenia działalności gospodarczej związanej z zatrudnianiem pracowników.
Według ustaleń prokuratury Ukrainiec Wasyl C. zasłabł w trakcie wykonywania pracy w zakładzie stalorskim. Zdarzenie to miało miejsce w połowie czerwca ubiegłego roku. Pracujący tam inni obywatele Ukrainy poprosili kierowniczkę zakładu Grażynę F. o wezwanie pogotowia. Kobieta miała jednak oświadczyć, że "nigdzie nie zadzwoni, jak również zakazała im wzywania pomocy".
W pewnym momencie jeden z pracowników - Serhii H. rozpoczął akcję reanimacyjną - lecz nie przyniosła ona rezultatu; Wasyl C. nie dawał już żadnych oznak życia. Wówczas - jak wskazała prokuratura - Grażyna F. nakazała zakończenie pracy i wydała wszystkim pracownikom polecenie opuszczenia hali produkcyjnej. Następnie kobieta miała zamknąć zakład pozostawiając w nim ciało zmarłego.
Prokuratura ustaliła, że Grażyna F. udała się do Poznania, gdzie wynajęła samochód. Po powrocie oświadczyła, iż Serhii H. ma jej pomóc w załadowaniu zwłok do pojazdu, którym przyjechała. Ten odmówił, lecz Grażyna F. zagroziła, że nie wypłaci mu pensji. Serhii H. bał się zgłosić zdarzenie na policję, gdyż znajdował się w obcym kraju, nie znał języka, jak również nie miał umowy o pracę. Ostatecznie przeniósł zwłoki do samochodu, którym Grażyna F. pojechała na teren powiatu wągrowieckiego, gdzie porzuciła ciało w lesie.
(Maciej Januchowski)